niedziela, 30 marca 2014

Chapter 2

Po tym dniu mogę stwierdzić, iż śmiech bruneta można albo kochać albo nienawidzić a ja go niezaprzeczalnie nienawidzę! Każdemu naszemu spotkaniu na korytarzu, towarzyszył jego śmiech, przez moją poranną wpadke. Pieprzony dupek.
Wyszłam ze szkoły, na świeże powietrze. Dzisiaj pogoda była piękna a słońce lekko muskało moją twarz. Uwielbiam to uczucie, tego ciepła emitującego na całym ciele. Szybko wzrokiem wyszukałam wolną ławke. Gdy ją dostrzegłam, szybkim krokiem zmierzyłam w jej kierunku. Usiadłam po turecku, ręce kładąc na kolanach i ciesząc się słońcem. Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych, więc nie dziwcie się mi, że ucieszyłam się na widok słońca. Na wf-ie okazałam się ciamajdą, więc pewnie już do ukończenia szkoły będą mnie wybierać jako ostatnią do drużyny. A na lunchu zaś zaliczyłam wpadke, bo zapomniałam zapłacić za posiłek- w starej szkole płaciliśmy za miesiąc z góry-  przez co kucharka wydarła się na całą stołówke za mną "A pieniądze to co?!". Wszyscy śmiali się ze mnie, w tym ten pieprzony brunet.
Usłyszałam odchrząknięcie po swojej prawej stronie. Rozchyliłam lekko jedną powieke, by zobaczyć kto to. Mój wzrok napotkał ciekawskie spojrzenie bruneta, stojącego nade mną. Fuknęłam lekceważąco i z powrotem zamknęłam oczy w nadzieji, że brunet wyczuje moją aluzje i pójdzie sobie, zostawiając mnie w spokoju. Odchrząknął znowu, o wiele głośniej.
- Co do chuja?! - otworzyłam oczy, a chłopak siadał w tym momencie na ławce obok mnie, więc posłałam mu złowrogie spojrzenie.
- Ani mi się waż tu siadać! - zagroziłam mu palcem, na co brunet zachichotał, jednak siadając, mimo moich protestów.
- Zabronisz mi usiąść na mojej ławce? - przed ostatnie słowo wypowiedział ze specjalnym naciskiem.
Rozejrzałam się zdezorientowana na ławke i pod nią.
- Woah, nie widzę tu żadnej tabliczki czy coś w tym stylu z Twoim imieniem.
- Ashton - mruknął lekko rozbawiony, na co zmrużyłam oczy.
- Co?
- Tak mam na imię.
- Nie prosiłam o tą informacje - odgryzłam się.
- Jesteś wredna...
- Brawo geniuszu! - klasnęłam w ręce z wymalowanym na twarzy sarkastycznym uśmiechem.
- Chciałem cię przeprosić - wyszeptał.
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary, a usta opadły w dół. Odchyliłam się lekko do tyłu, wybuchając głośnym śmiechem. Serio? Serio mnie przeprosił? A zaledwie godzine temu śmiał się ze mnie. Mi by po niecałej godzinie znudziłoby się śmianie z kogoś, a on to robił przez 7 godzin! 7 pieprzonych godzin!
Potrząsnęłam głową i z niedowierzeniem wymalowanym na twarzy, wstałam z ławki i próbowałam odejść, lecz Ashton w błyskawicznym tempie pojawił się obok mnie, chwytając lekko za łokieć. Odwróciłam się w jego stronę.
- Naprawde przepraszam.
- Nie interesują mnie Twoje przeprosiny.
- A może coś innego cie zainteresuje.
Przybliżył się do mnie i owinął sobie wokół palca pasemko moich włosów. Był na tyle blisko, że jego oddech odbijał się od mojej twarzy. Odepchnęłam go mocno od siebie, zmierzając surowym wzrokiem.
- Za kogo ty mnie masz?! - warknęłam.
Ashton zaśmiał się. Kurwa, nienawidzę tego śmiechu.
- Za twardą dziewczynę której przyda się trochę piep...
Klakson samochodu przeszkodził Ashtonowi w skończeniu zdania. Może to i lepiej, bo nie koniecznie chciałam usłyszeć dalszą część jego kontrowersyjnej wypowiedzi. Odwróciłam się mimowolnie w kierunku samochodu, z którego wychylił się Tata, podejrzliwie skanując wzrokiem chłopaka, stojącego obok mnie i trzymającego moje ramie.  Wyrwałam się z jego "objęć" i biegiem skierowałam się w stronę samochodu. Wsiadłam na tylne siedzenie, zapinając pas. Zerknęłam kątem oka, a chłopak stał tam nadal, uśmiechając się lekko w moją stronę.
- A co ten się tak szczerzy w Twoją stronę?! - z zamyśleń wyrwał mnie głos Taty, który patrzał się na mnie podejrzliwie.
- Um, nic...
- Napewno? Bo moge inter...
- Nie, wszystko okej, tylko jedź!
Opadłam na fotel, opierając głowę o szybe. Przymknęłam na chwile powieki. Byłam wykończona tym dniem.
Gdy dotarliśmy do domu, od razu skierowałam się do swojego pokoju, zamykając się na klucz. Rzuciłam się na nie zaścielone łóżko i schowałam twarz w poduszke. Było mi tak cholernie wygodnie, że miałam ochotę stamtąd nie wychodzić, nigdy!
Po godzinie leżenia tak, wstałam i poszłam do łazienki, obmyć twarz lodowatą wodą, która natychmiastowo mnie orzeźwiła. Przejrzałam się swojemu odbiciu. Jestem strasznie blada, przydałoby mi się trochę opalenizny. Chcę już lato, kiedy wreszcie będę mogła poleżeć w ogrodzie na hamaku, słuchając muzyki.
Wróciłam do pokoju i pozbyłam się wszystkich ubrań, zostając na samej bieliźnie. Z szafy wyjęłam za duże dresy i luźną koszulke, a brudne rzeczy zaniosłam do kosza na bielizne. Z powrotem zatopiłam się w swoim łóżku, gdy nagle wyświetlacz mojego iPhone'a zaświecił. Z cichym jęknięciem schyliłam się na podłogę, by go podnieść.
Otworzyłam nową wiadomość.

" Przyszedłem pogadać a w zamian za to otrzymałem niezłe przedstawienie ;) Ash."

Oczy wyskoczyły mi z orbit. Co on tu do chuja robił?!

" Skąd wiesz gdzie mieszkam?!"

Odpisałam szybko i długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

" Popatrz przez okno."

Wstałam i podeszłam do okna. Odchyliłam firanki i zerknęłam na ulice. Przy jezdni stał duży, czarny motor a oparty o niego stał nie kto inny jak Ashton. Gdy napotkał moje spojrzenie, pokiwał mi, uśmiechając się. Wróciłam szybko do łóżka w której już była nowa wiadomość.

" Do jutra, Cait."

Uśmiechnęłam się lekko. Jezu, co się ze mną dzieje do cholery?! Ułożyłam się wygodniej na łóżku, przyciskając mocniej do siebie kołdre. Przymknęłam oczy, zasypiając powoli a obraz, który pojawił mi się jako ostatni przed oczami, to brunet z pięknym uśmiechem, zwany Ashton.

3 komentarze:

  1. To jest swietne, pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże te opowiadanie jest genialne.. :)
    Oby tak dalej kochanie.
    Wiem że to jest dopiero 2rodział ale się zakochałam.
    Jejciu boże nawet nie umie się wysłowić UGHHH kochaam..
    Oby tak dalej pisz, pisz i pisz <33
    Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K