środa, 16 kwietnia 2014

Chapter 3

Całą noc nie zmrużyłam oka, myśląc o nim. Nie mam pojęcia dlaczego zaprzątał 98% moich myśli. Pozostałe 2% dotyczyły rzeczy, które mam zamiar zrobić jutrzejszego dnia, czyli obejrzenie kolejnych odcinków 'Pamiętniki Wampirów' oraz co chciałabym zjeść. Marzą mi się naleśniki.
Spojrzałam na zegar zawieszony nad drzwiami, pokazujący godzine 9. Zwlekłam sie niechętnie z łożka i poczłapałam w swoich rożowych kapciach do łazienki. Umyłam zęby i związałam włosy, które opadały mi na twarz. Wróciłam do pokoju i sięgnełam po telefon.
1 nowa wiadomość.
Westchnęłam gardłowo i otworzylam jej treść.

'Dzień Dobry księżniczko!"

Ashton.

Na mojej twarzy wyrósł uśmiech, który po chwili zakryłam grymasem.

" Spierdalaj. "

Zadowolona ze swojej odpowiedzi wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół, by jak najszybciej znaleźć sie w kuchni. Otworzyłam szafke, żeby wyjąć z niej chleb tostowy, lecz napotkałam tam tylko puste opakowanie po chlebie. Westchnęłam sfrustrowana.
- Jamie!! - wydarłam sie.
Gdy nie dostałam odpowiedzi, wzięłm opakowanie w ręke i szybkim krokiem skierowałam się w strone pokoju młodego. Weszłam do środka bez pytania. Siedział tyłem do mnie więc szybkim ruchem wpakowałam mu plastikowe opakowanie za koszulke. Od razu sie skrzywił, odwracając w moją stronę, ze zdziwionym wzrokiem.
- Wyrzucaj śmieci po sobie brudasie! - wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Mam dość sprzątania domu z Mamą. Gówniarz ma 13 lat mógłby już po sobie sprzątac ale nie, bo jest najmłodszy i najbardziej lajtowo traktowany. Pieprzona niesprawiedliwość.
Wróciłam do kuchni i przygotowałam sobie standardowo płatki miodowe. Zasiadłam przy stole i zaczęłam je konsumować. Nagle do kuchni wszedł Tata. Nadal jedząc obserwowałam go, gdy ten uśmiechał się do mnie jak głupi. Klasnął radośnie w dłonie.
- Ubieraj się!
- Mam dzisiaj wolne - mruknęłam.
- Ale to nie oznacza, że jesteś zwolniona z domowych obowiązków. No raz dwa trzy, jedz i ubieraj się.
- Dobra już dobra.
Szybko dopiłam mleko, włożyłam talerz do zlewu i pobiegłam do pokoju. Ubrałam luźne dresy i zafarbowaną własnoręcznie czarną koszulke tie die. Zbiegłam po schodach i przy drzwiach ubrałam sportowe buty. Wyszłam na dwór i przywitała mnie piękna pogoda.
Tata stał przy samochodze, wyjmując z niego jakieś małe łopatki i rękawice. Gdy do niego podeszłam, podał mi je. Spojrzałam na niego skonsternowana.
- No co? Ogródek sam się nie wypieli - uśmiechnął się, poklepał mnie po ramieniu i  gwiżdżąc wszedł do domu. Spojrzałam się z niesmakiem na rękawice.
- Serio? - mruknęłam sama do siebie i włożyłam rękawice. Podeszłam do furtki, która prowadziła na tyły domu. Weszłam tam i usiadłam na kolanach przy pierwszych kwiatach. Zaczęłm je pielić. Gwizdałam z nudów swoją ulubioną piosenkę. Po chwili wyjęłam telefon z kieszeni. Nie mogłam tak dalej pracować w ciszy. Włączyłam Nirvane - In Bloom. Zaczęłam cicho nucić.

" He's the one who likes, our a pretty songs and he likes to sing along and he likes to shoot his gun."

Usłyszałam za sobą klaskanie. Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam stojącego nade mną Ashton'a.
- Widzę, że masz niezły gust muzyczny - wyszczerzył się.
- Napewno lepszy niż ty - odgryzłam się, wstając - Co ty tu kurwa robisz?!
- Powiedzmy, że nie ładnie mi odpisałaś i chciałbym usłyszeć coś ładniejszego.
- Oh... - skrzyżowałam ręce na piersi - To może tak... Wypierdalaj? Może być?
Brunet zaśmiał się, spoglądając na swoje buty.
- Pomóc ci? - spytał, zmieniając temat. Dobry jest w te klocki.
- Serio nie masz niczego innego do roboty? - mruknęłam.
- Nie.
Podałam mu małe grabki.
- To masz i piel, chociaż na coś się przydaj.
Wróciłam do pielęgnacji swojej części ziemi a w tym czasie Ashton zajął się kwiatami obok. Pracowaliśmy w ciszy, nie odzywając się do siebie ani na słowo.
- Cait? - spytał brunet przerywając cisze.
- Hmm? - mruknęłam nie odrywając wzroku od kwiatów.
- Zobacz co tu mam!
Uniosłam wzrok a przed moją twarz podsunął dłoń a na niej.... O mój Boże! Wydarłam się jak opętana i uciekłam na drugi koniec ogródka. Piszczałam przerażona, gdy chłopak powoli zbliżał się w moim kierunku z szatańskim uśmiechem na twarzy. Jemu było do śmiechu ale mi kurwa nie!
- Boisz się malutkiego pajączka? - spytał rozbawiony.
- Mam arachnofobie, pacanie! - wydarłam się, próbując cofnąć jeszcze dalej, ale moje plecy dotknęły płotu. Przymknęłam powieki, gdy Ashton był już zaledwie 2 metry ode mnie.
- Weź go ode mnie, błagam!
- Okej, ale pod jednym warunkiem.
- Oh, jakim?
Na chwile nastała cisza.
- Pocałuj mnie.

************************************************************************************************************************

Na wstępie chciałam przeprosić, że ten rozdział jest taki krótki, zresztą jak wszystkie rozdziały. Przyznam się szczerze, nie umiem się rozpisywać, więc za to też was przepraszam.

Ustaliłam zasadę: ŚRODA, NIEDZIELA.

Będę w te dni regularnie dodawać rodziały. Bardzo możliwe, że będą czasem pojawiały się szybciej ze względu na dni wolne itp.

I oficjalnie chciałam was powitać na tym blogu! Mam nadzieję, że moje 'wypociny' przypadną Wam do gustu i nie zrazicie się nudą, bo tak zawsze bywa na początku ;)
W zakładce "Bohaterowie" możecie dowiedzieć się czegoś więcej o nich <będą aktualizowani podczas opowiadania> a w zakładce rozdziały zaś możecie zapoznać się z tytułami rozdziałów rozpisanych już do końca tego ff. Część 2 napewno będzie, bo 1 skończy się w nieciekawym momencie haha ;)

Ale się rozpisałam <O KURCZE, JEDNAK UMIEM XD> :ooo

Do niedzieli <lub szybciej> ♡

Jeśli macie jakieś pytania lub cokolwiek, zapraszam na Twittera :) @luvmyniallxo

ENJOY! :) XX

3 komentarze:

  1. Ciekawe czy go pocałuje...
    Napewno mu coś powie i się speszy :)
    Rozdział jak zawsze genialny <3
    Oby tak dalej.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest extra! Naprawdę mi się podoba! Ciekawe czy Cait go pocałuje czy przywali z liścia? Hmmmmmm...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem fanem Ashtona, ale chciałam dla odmiany poczytać coś innego niż ff o 1d. Nie zawiodłam się na tym opowiadaniu ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K