środa, 23 kwietnia 2014

Chapter 4

Przepraszam, że nie wstawiłam w niedziele, ale przygotowywałam się do egzaminów... Jeszcze raz przepraszam.



Przełknęłam głośno śline, bawiąc się palcami. Co ja mam do cholery robić? Na ręku Ashton'a nadal chodził pająk, a jeśli ja go nie...
- Okej - powiedziałam a po głowie przebiegł mi pewien plan. Chytry plan.
Przybliżyłam się do Ashton'a na tyle, by poczuć jego oddech na swojej skórze. Po plecach przebiegły mnie ciarki podekscytowania. Spojrzałam na ręke Ashton'a a na niej nie było już pająka. Odsunęłam się szybko a brunet wytrzeszczył oczy zdziwiony.
- Nie ma go już na twoim ręku - wyszczerzyłam się.
Ashton zmarszczył brwi skonsternowany i spojrzał na mnie.
- Ale jeszcze chwile temu... o kurwa - przerwał nagle patrząc na moje ramie.
- Co? - krzyknęłam i spojrzałam na swoją ręke. Wierzcie mi lub nie, ten pierdolony pająk uśmiechnął się do mnie, gdy swobodnie łaził po moim ramieniu. Spojrzałam przerażona na Irwina.
- Ratuj... Błagam - pisnęłam przerażona.
Usta chłopaka ułożyły się w chytry uśmieszek.
- Coś za coś maleńka - mruknął.
Strzepnął pająka z mojego ramienia a ja momentalnie wypuściłam ze świstem powietrze z ust, które gromadziłam już od jakiegoś czasu.
Brunet chwycił mnie lekko w talii i pocałował lekko w wargi. Na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka a oddech uwiązł mi w gardle. Jestem pewna, że Ashton czuł przyspieszone bicie mojego serca. Po sekundzie doszło do mnie co robię. Odepchnęłam go od siebie, ręce kładąc na jego klacie. Umięśnionej klacie.
Spojrzał na mnie rozbawiony.
- Co ty robisz, Skarbie?
Wróciłam na swoje miejsce przy roślinach gdy dobiegł mnie głos chłopaka. Spojrzałam na niego z dołu.
- Wracam do pracy.
- A nie możemy spędzić tego czasu na bardziej przyjemnych rzeczach? - mruknął siadając obok mnie na trawniku po turecku.
- Na przykład? - spytałam.
- Na tym co przed chwilą?
Momentalnie moje policzki zapłonęły i zrobiły się czerwone. Mam nadzieję, że Ashton tego nie zauważył.
- Masz marzenia - odpowiedziałam twardo próbując ukryć zakłopotanie.
- Inne dziewczyny dałyby się pokroić żeby być na Twoim miejscu.
Wstał otrzepując spodnie.
Czy ja się kurwa przesłyszałam?!
- Nie jestem jak inne - syknęłam.
- Co fakt to fakt - stwierdził z lekkim uśmiechem - Ty jesteś od nich lepsza.
Jeśli moje policzki wtedy nie były czerwone, to teraz wyglądały jak spalony pomidor.
- Ej, Cait - zagadnął.
- Hm?
- Masz ochotę pójść ze mną jutro do kina? - spytał.
- Um, jasne. A na jaki film?
- Lubisz horrory?
- Ujdą - odpowiedziałam wstając z ziemi i stając z chłopakiem twarzą w twarz.
- Więc horror tak? Będę po Ciebie o 18.
Już wychodził powoli, gdy zawołałam jego imie. Odwrócił się z uśmiechem na ustach.
- Pojedziemy twoim motorem? - spytałam z nutką nadziei w głosie.
- Jasne - wzruszył ramionami i uśmiechając się po raz ostatni, założył okulary i zniknął mi z pola widzenia.
Zaczęłam zbierać z ziemi narzędzia którymi się posługiwałam kiedy uderzyła we mnie realność.
Jutro idę na pierwszą w swoim życiu randkę.

1 komentarz:

  1. Genialny, genialny i jeszcze raz genialny.
    Ale jakiś malutki.. ;C
    Życze powodzenia na egzaminie kochanie xx

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K