czwartek, 24 kwietnia 2014

Chapter 5

Wróciłam do domu zziębnięta. Jakoś dziwnie, bo po wyjściu Ashton'a słońce zaszło i zrobiło się zimno. Od razu udałam się do kuchni, gdzie włączyłam czajnik, by przygotować sobie swoją ulubioną herbatę o smaku owoców leśnych. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Nastawiłam stacje muzyczną a właśnie leciała moja ulubiona piosenka <klik>. Na mojej twarzy od razu wyrósł ogromny uśmiech. Uwielbiam Arctic Monkeys. Zaczęłam nucić cicho 'R U Mine', gdy wróciłam się do kuchni by zaparzyć herbatę. Ostrożnie wzięłam kubek i poszłam do swojego pokoju, po drodze wyłączając telewizor. Z ciepłym kubkiem w ręku usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać telefon m.in. Instagrama i Twittera. Nic ciekawego się nie działo więc odłożyłam kubek na stolik i podeszłam do szafy otwierając ją szeroko. Kilka ubrań wyleciało z niej a ja od razu je zrolowałam i na siłę wcisnęłam z powrotem do środka. Ups?
Zaczęłam się zastanawiać jak się jutro ubiorę. Czy też tak macie, że wasza szafa jest po brzegi wypełniona ciuchami które wprost się z niej wylewają a i tak zawsze nie wiecie co ubrać? Oh, to nie jesteście same.
Nienawidzę sukienek więc one odpadają. Raczej nie pójdę w dresach albo bluzie. Szybko podeszłam do biurka i ze skarbonki z napisem 'Na koncert' wysypałam pieniądze. Nie umiem nigdy zbierać kasy na jakiś szczególny cel. Przeliczyłam pieniądze i doszłam do wniosku, że wystarczyłoby mi na spódnice - poświęcę się. Szybko ubrałam buty, poprawiłam włosy i wyszłam z domu w poszukiwaniu Taty. Znalazłam go w garażu.
- Tato... - zaczęłam słodkim głosem.
-Tak?
- Idę na zakupy.
- Okej - wymamrotał i wrócił do grzebania w samochodzie.
- Nie wyczułeś aluzji? - spytałam zakładając ręce na piersi i opierając się o maskę samochodu. Tata zmarszczył brwi.
- Mam cię zawieźć? - spytał, wycierając ręce.
- Mhm - przytaknęłam z szerokim uśmiechem.
- Wsiadaj.
Weszłam do samochodu po stronie pasażera i czekałam aż Tata wróci z dokumentami po które poszedł do domu. Był z powrotem po niecałej minucie.
- Dlaczego sama nie możesz iść piechotą? - spytał wyjeżdżając z garażu.
- Bo tak jakby mieszkamy tu dopiero od tygodnia a ja nie znam okolicy? - odpowiedziałam sarkastycznie.
Tata przytaknął tylko nie odzywając się już ani słowem, aż dojechaliśmy pod galerie.
- Mam po Ciebie przyjechać?
- Nie, już zapamiętałam trasę. Dziękuje - uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu. Tata po chwili odjechał a ja weszłam do środka. Szłam powoli przyglądając się wystawom i niesamowitym ubraniom które wisiały na manekinach. Chciałabym mieć figurę jak te manekiny.
Weszłam do pierwszego lepszego sklepu w którym po wejściu usłyszałam śmiech. Podążyłam wzrokiem i zobaczyłam grupkę dziewczyn przymierzających ubrania i śmiejących się. Wygłupiały się i żartowały. Też chciałabym mieć paczke...
Wędrowałam między wieszkami w poszukiwaniu spódnicy, która by mi pasowała. Gdy dotarłam do wieszaka z sukienkami od razu rzuciła mi się jedna w oczy - czarna, z zamkiem z tyłu i ładnie wyfalowana. Cena odpowiadała mojemu budżetowi więc podążyłam w kierunku kas by zapłacić za spódniczke. Nagle mój telefon "zaćwierkał" a ja wyjęłam go i całą uwagę skupiłam na nim. Nie zauważyłam chłopaka, który szedł naprzeciwko mnie. Szturchnęłam go nie chcący w ramie a płyte którą trzymał w ręku spadła na ziemię na szczęście nie roztrzaskując się. Szybko się schyliłam, podniosłam i z zakłopotanym uśmiechem podałam chłopakowi, który przyglądał mi się.
- Przepraszam - wydukałam.
- Nie ma za co - na jego twarzy zamajaczył szeroki uśmiech.
Spojrzałam jeszcze raz na jego płytę.
- The 1975? - spytałam podekscytowana a chłopak z szerokim uśmiechem przytaknął.
- Uwielbiam ich - pisnęłam.
- Tak samo jak ja!  Masz może ochotę na kawe? - spytał z nutką nadziei w głosie.
Przytaknęłam głową z uśmiechem a blondyn obdarował mnie tym samym gestem. Jezu, jego uśmiech jest niesamowity.
- A tak przy okazji, jestem Luke - przedstawił się grzecznie.
- Cait - odpowiedziałam.
Luke - piękne imie dla idealnego chłopaka.
Chłopak zaprowadził mnie do małej kawiarni w galeri. Usiedliśmy przy stoliku czekając, aż podejdzie do nas kelnerka. Gdy wkońcu przyszła, Luke zamówił dla nas kawe a po chwili spojrzał na mnie:
- Masz ochotę na loda? - spytał z powagą w głosie.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem a ludzie, którzy byli w kawiarni spojrzeli się na nas podejrzliwie.
- Um.. Takie propozycje na pierwszym spotkaniu? - spytałam pomiędzy śmiechem a Luke zarumienił się dopiero po chwili uświadamiając sobie, że jego pytanie dla mnie zabrzmiało jednoznacznie. Zboczuszek ze mnie.
Kelnerka odeszła od nas marudząc pod nosem - Dzisiejsza młodzież.
Tym razem Luke także nie wytrzymał i zaczął się śmiać wraz ze mną.
Po kilku minutach usłyszeliśmy głośne chrząknięcie, które od razu przerwało nasze śmiechy.
Spojrzeliśmy na naszego gościa, który stał przy stoliku ciskając w Luke'a spojrzenie niczym pełne błyskawic.
- Co tu się dzieje?! - spytał nieźle wkurwiony nadal zabijając wzrokiem Luke'a Ashton.

2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Libster Award . Więcej na blogach :
    * half-a-heart-fanfiction-pl.blogspot.com
    * mmmilikeboysandcarrot.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie *_* WOW! N I E S A M O W I T E!!!!!!!!!!! KOCHAM!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K