czwartek, 29 maja 2014

Chapter 11

W oczach Ashtona szalała istna burza a jego tęczówki przybrały ciemniejszy kolor. Pod swoimi dłońmi wyczułam jego przyspieszone bicie serca.
Powędrowałam dłońmi do jego twarzy gładząc delikatnie policzek. Chłopak przyglądał się z ciekawością moim ruchom. Jego oczy zrobiły się już normalnego koloru a serce nie biło już tak szybko. Musnęłam delikatnie jego ciepłych warg. Ashton odwzajemnił pocałunek a jego ręce powędrowały pod moje plecy. Tak jak ostatnio ułożył mnie ostrożnie na siedzeniu motora. Delikatnie całował linie mojej szczęki, powoli kierując się pocałunkami w stronę obojczyka. Zassał ją, językiem kreśląc kółka wokół niedawno zrobionej malinki. Wplotłam palce w jego włosy wyginając plecy w łuk gdy niespodziewanie przejechał palcami nad linią moich majtek. Odpiął guzik spodni lekko je zsuwając z moich nóg. Ze świstem wciągnęłam powietrze przez zaciśnięte zęby gdy jego delikatne palce przejechały po moim wrażliwym miejscu. Kciukiem znaczył kółka na mojej łechtaczce, gdy wiłam się pod nim z przyjemności. Przyspieszył swoje ruchy a moje ciało weszło w stan nieznanego dotąd uczucia podniecenia i mrowienia w dolnej częściu brzucha. Ledwo łapałam powietrze. Pociągnęłam Ashtona za włosy a on wydał z siebie seksowny mruk co spotęgowało moje doznania. Po całym moim ciele rozlała się fala przyjemności i gorąca. Oddychałam nierówno próbując się uspokoić po przybytym dopiero pierwszy raz orgazmie. I kto by pomyślał że pierwszy raz doświadczę tego z Ashtonem Irwinem...
Brunet uśmiechnął się cwaniacko, patrząc na mnie z góry.
- To był prezent na urodziny.
Zapięłam swoje spodnie i stanęłam Ashtonowi między nogami. Oparłam się rękami o jego klatkę patrząc mu w oczy z małym uśmiechem.
- Najlepszy jaki kiedykolwiek dostałam.. No może oprócz samochodu.
Ashton wyszczerzył się spuszczając głowe tak że jego loki opadły.
- Wiesz.. Jesteś dziwna
- Już raz usłyszałam to z Twoich ust - zaśmiałam się.
- Jeszcze tydzień temu podobno mnie nienawidziłaś a teraz ja dostarczyłem ci orgazmu - powiedział śmiało.
Moje policzki zapłonęły z zażenowania.
- Co prawda to prawda - wymamrotałam.
Chłopak westchnął cicho, gładząc kciukiem kostki na moich dłoniach.
- Powiedz mi szczerze - zaczął - Lubisz mnie? Choć trochę?
Wykrzywiłam usta w uśmiech.
- Chcesz znać prawdę?
- Mhm - mruknął nadal spoglądając w dół.
Chwyciłam delikatnie jego kark i przybliżyłam usta do ucha.
- Lubię Cię - wyszeptałam.
Ashton uśmiechnął się wracając wzrokiem na moją twarz.
- Ja też Cię lubie... Nawet bardzo.
Moje serce na chwilę przystanęło a następnie zaczęło napieprzać z całą siłą.
- Wracajmy już - wymamrotałam - Jest naprawdę późno.
Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy w stronę szkoły. Gdy dotarliśmy oddałam Ashtonowi kask a następnie chłopak chwytając mnie za rękę poprowadził nas w stronę wejścia.
- Co masz teraz? - spytał Ashton.
- Biologie a ty?
- Chemie - wykrzywił usta w niezadowoleniu.
Zatrzymaliśmy się na środku korytarza patrząc się na siebie.
- Do zobaczenia za godzinę Cait - Ash pocałował mnie w czoło i odszedł kierując się w stronę swojej sali. Posłusznie poszłam w stronę sali biologicznej. Weszłam do środka siadając w wolnej ławce na końcu sali przy oknie. Położyłam plecak na ławce i rozpakowałam potrzebne książki. Czekałam cierpliwie na rozpoczęcie lekcji. Z nudów przyjrzałam się ludziom którzy siedzieli w sali. Tapeciara, tleniony goth, kujon, jakiś przystojniak i można byłoby tak wymieniać w nieskończoność bo ta grupa była naprawdę zróżnicowana. Dostrzegłam niebieską czuprynę przyjaciela Ashtona - Michaela. Przyjrzałam mu się dokładniej a po chwili stwierdziłam iż jest przystojny i ma to 'coś' w sobie mimo bladej cery. Poczułam na sobie jego wzrok gdy przyłapał mnie na oglądaniu go. Roześmiał się kręcąc głową. Drzwi otworzyły się z hukiem a do sali wszedł chłopak. Uniosłam głowę napotykając na sobie wzrok wysokiego blondyna. Patrzał mi się w oczy gdy szedł w moim kierunku. Serce podskoczyło mi do gardła gdy zajął miejsce obok mnie. Odsunęłam się instynktownie.
- Evan - uśmiechnął się przyjaźnie ale w jego uśmiechu można było dostrzec także coś innego. Pewnego rodzaju był to diabelski uśmieszek.
Po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Cait - wymamrotałam niewyraźnie głęboko zamyślona. Spojrzałam w kierunku Mikey'a który cisnął spojrzenie pełne błyskawic w mojego nieproszonego towarzysza. Zabierz go stąd Mikey.. Zabierz!
W czasie lekcji nie byłam jeszcze nigdy tak znudzona. Nauczycielka napieprzała o jakiś kwaśnych deszczach itp. Evan - bo chyba tak miał na imię - przyglądał mi się ukradkiem co niesamowicie mnie irytowało. Miałam ochotę wziąć książke i wywalić mu prosto w twarz.
Gdy dzwonek zadzwonił Mikey zerwał się z miejsca i chwycił Evana za kołnierzyk koszulki. Po chwili do sali wtargnął zdenerwowany Ashton. Evan śmiał się z Michaela.
- Ej kolego - tłumił śmiech - bo rączki sobie złamiesz.
- Cait, wyjdź - syknął Ashton nawet na mnie patrząc.
- Co?
- Wyjdź do cholery! - wydarł się a włosy stanęły mi dębem.
Udałam się w stronę drzwi.
- Niezły tyłeczek - wygwizdał Evan a mój żołądek obrócił się i miałam ochotę zwymiotować.
Po chwili było słychać jego jęk gdy Ashton wymierzył mu pięść w szczęke.
- Po co wróciłeś?! - wysyczał Ash myśląc że już nie ma mnie w pobliżu.
-  Po kolejną osobę którą kochasz.

____________________________________________________________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
♥♥♥

3 komentarze:

  1. Pierwsza! Cudowny rozdział i osobiście zatłukłabym Evana na miejscu! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. *o*
    O mój boże! Awwwh <333
    Ash i Cait są taaacy słodcy <3
    A to ostatnie zdanie..Mimo tego że Evan może kłamać to coś czuje że jednak nie kłamie.. Awwwww *__*
    Ja chce już następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie Chyba są razem!!
    Sex na motocyku.. Awwww
    WoW jak on ją kocha to będzie mega słodkie :)
    hahahah ale żeby tak odrazu dawać dupy.. lol
    Cóż tak sie dzieje.. Kocham kocham/...
    Chcę juz kuffa następny..

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K